Ministerstwo Infrastruktury zaproponowało rozwiązanie, które ma pokryć koszt wprowadzenia do Polski unijnych przepisów dotyczących przeprowadzania obowiązkowych badań technicznych pojazdów, nie obciążając tym samym budżetu państwa. W celu zapewnienia wymaganej przez dyrektywę Parlamentu Europejskiego jakości badań okresowych pojazdów, konieczne jest przekazanie na rzecz działania Transportowego Dozoru Technicznego pewnej kwoty pieniędzy.
Aby działanie całego nowego systemu było prawidłowe, środki mają być pobierane od samych właścicieli pojazdów, wykonujących obowiązkowe przeglądy techniczne. Do aktualnych cen za badanie techniczne należy doliczyć więc dodatkowe 4 zł za każde wykonane badanie. Nie jest to kwota zbyt obciążająca nasze portfele, ale po kilkunastu latach niezmiennych cen za przegląd auta, może ona stanowić pewne zaskoczenie dla kierowców. Zebrane środki przyczynią się również do oczekiwanego zwiększenia bezpieczeństwa na polskich drogach, a przecież zależy na tym zarówno kierowcom jak i rządzącym.
Pierwotnym pomysłem Ministerstwa w tej sprawie było nałożenie opłat na właścicieli stacji kontroli pojazdów. Mieliby oni od każdego badania technicznego odprowadzać właściwą kwotę na rzecz właśnie opłat jakościowych. Idea jednak spaliła na panewce, ponieważ dało się słyszeć wiele negatywnych i zarazem słusznych głosów skierowanych w stronę pomysłodawców, odnośnie i tak już kiepskiej sytuacji przedsiębiorców prowadzących stacje kontroli pojazdów. Zatem koncepcja nałożenia opłat na właścicieli pojazdów wydała się w tej sytuacji najbardziej słuszna.
Poza dodatkową opłatą nałożoną na wszystkich właścicieli pojazdów, Ministerstwo Infrastruktury przygotowało również projekt dotyczący zwiększenia kar dla tych właścicieli, którzy nie przestrzegają obowiązkowych terminów przeprowadzania badań technicznych.
Początkowo kara miała mieć formę dodatkowej opłaty, którą zapłacą wszyscy właściciele aut, którzy nie zdążyli zgłosić się na przegląd w trakcie 30 dni od daty zakończenia ważności ostatniego badania.